W pewien styczniowy wieczór, ciepły jak na tę porę roku, zebrali się członkowie wolsztyńskiego „Civitas Christiana” na spotkaniu noworocznym, zatytułowanym „Betlejem Przyjaciół”. Obok członków Stowarzyszenia, zaproszono na spotkanie także przedstawicieli innych środowisk lokalnych, współdziałających w różnym stopniu i zakresie z Oddziałem Miejskim Stowarzyszenia: samorządowców, duchownych, przedstawicieli jednostek oświaty i kultury, lokalnych twórców oraz mediów.
W trakcie tego spotkania, utrzymanego jeszcze w klimacie bożonarodzeniowym, refleksja nad tajemnicą Bożego Narodzenia, nad tą „maleńką Miłością, która w żłobie śpi”, przeplatała się ze śpiewem kolęd i pastorałek, recytacją wierszy ks. Jana Twardowskiego o Bożym Narodzeniu i wspomnieniem jakby przy tej okazji o setnej rocznicy urodzin kapłana poety i o poznańskim konkursie recytatorskim jego wierszy… Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia ? – pyta on w jednym z przytoczonych podczas tego wieczoru wierszy… Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy? I odpowiada: Dlatego, żeby się nauczyć miłości do Pana Jezusa; dlatego, żeby podawać sobie ręce; dlatego, żeby się uśmiechać do siebie; dlatego, żeby sobie przebaczać…
Śpiewem ulubionej przez Jana Pawła II pastorałki Hej maluśki, maluśki… przypomniano i o tym, że rok bieżący jest Jego rokiem, ustanowionym przez polski Parlament. Podczas tego wieczoru wspominano piękno i mądrość zawartą w poezji tych dwóch wielkich współczesnych poetów: Karola Wojtyły – Jana Pawła II i ks. Jana Twardowskiego. Ten drugi to dziś chyba najpopularniejszy i najbardziej kochany współczesny polski poeta. Przez swoją poezję wskazywał ludziom drogę do nieba; dziewięć lat temu poszedł nią sam… Ale tak naprawdę to nie umarł, tylko – jak ktoś pięknie powiedział, „wymknął się naszym oczom”. Śmierć bowiem zawsze stanowiła dla niego jedynie przejście; była znakiem, że po prostu „trzeba iść dalej…”. Jego poezja, podobnie jak poezja Karola Wojtyły to poezja polskiego Domu, który pomimo wszystkich dzisiejszych bied i dolegliwości, trwa ufnie, otwarty staropolskim zawołaniem – „Gość w dom – Bóg w dom!”. Tego Domu, który zasobny jest w Piękno i rozrzutny w Dobro. Ich Ojczyzna to nasza Ojczyzna, dumna, oparta na romańsko – chrześcijańskim etosie, która zwyciężyła pod Grunwaldem, Wiedniem i w Bitwie Warszawskiej; która dała światu Jana Pawła II. To kraj zawsze przeciwny ustrojom totalitarnym i pogaństwu, gdzie panuje rozsadek i poszanowanie dla innych kultur, kraj przywiązany do tradycji, który wielbi swoich bohaterów. To wreszcie kraj który łaknie sukcesów, także tych sportowych, a gdy ich nie ma – wybacza; który upomina się o żołnierzy wyklętych… To Ziemia wierna Bogu i Kościołowi. Nasza Ojczyzna i nasz zbiorowy obowiązek…
Na zakończenie tego wieczoru złożono sobie wzajemnie życzenia, sięgając znowu do słów księdza Twardowskiego: „byśmy w Nowym Roku potrafili popatrzeć z nowej strony na życie, nie jak na kryminał ale jak na trudną nieraz drogę, jaką prowadzi nas Bóg; na bliźniego, nie jak na wilka ze spuszczonym ogonem, ale jak na spracowanego wołu, czy sympatycznego osiołka, których można polubić ze wszystkimi ich wadami i zaletami; na niepowodzenia, nie jak na zrabowany skarb i nieszczęście, ale jak na próbę miłości, aby zrozumieć, że to Bóg nas próbuje, czy zaufamy Mu w trudnych chwilach…” I… by nie zabrakło nam chleba powszedniego, bo potrzebny jest nam chleb, jak w wierszu, recytowanym przez jego autora – miejscowego poetę Adama Żuczkowskiego, obecnego też na spotkaniu. A oto jego dłuższy fragment:
Potrzebny jest nam chleb
ale jeszcze bardziej
potrzebna nam jest chęć
jedzenia chleba.
Potrzebna jest nam radość
ale jeszcze bardziej
potrzebna jest nam chęć
wspólnego radowania.
Potrzebna jest nam miłość
ale jeszcze bardziej
potrzebna nam jest
chęć dawania miłości.
Potrzebna jest nam gorycz
ale jeszcze bardziej
potrzebna jest nam
chęć doznawania goryczy.
Potrzebna jest nam droga
ale jeszcze bardziej
potrzebna jest nam
chęć przebywania drogi
Zaprawdę, Panie
daj nam
chleb wędrowny!
I podzielono się na koniec chlebem świeżym, pachnącym – jak owym białym opłatkiem w wieczór wigilijny, śpiewają kolędę „Maleńka Miłość”, przy akompaniamencie gitary:
…porzućmy zło, przestańmy złem się bawić
i czystą łzą spróbujmy serce zbawić.
Już nadszedł czas i Dziecię się zrodziło
a razem z Nim maleńka przyszła Miłość…
Życzeniami Przewodniczącego Oddziału Okręgowego Karola Irmlera, zakończono ten sympatyczny wieczór.
[txt. Włodzimierz Chrzanowski, fot. Karol Irmler]