Sensem mojej pracy jest drugi człowiek – Wywiad z Ks. kan. Piotrem Grabowskim.

Rozmowa z ks. kanonikiem Piotrem Grabowskim, proboszczem parafii pw. Św. Jakuba Apostoła w Ośnie Lubuskim,  laureatem tegorocznej Nagrody im ks. dra Bolesława Domańskiego, którą otrzymał za kultywowanie troski o dziedzictwo narodowe na Środkowym Nadodrzu.

Księże kanoniku rok 2021 w kościele powszechnym został ogłoszony przez papieża Franciszka Rokiem Jubileuszowym Św. Jakuba Apostoła. Co to oznacza dla księdza osobiście i dla parafian?

Mamy wspaniałą możliwość przeżywania Roku św. Jakuba Apostoła w Ośnie Lubuskim w Kościele Stacyjnym, jakim stał się kościół parafialny. Można więc tutaj, na miejscu, zyskać łaski związane z Rokiem Composteliańskim. Jest to dla mnie osobiście ważny znak radości i nadziei. Święty Jakub woła wyjdź ze swej ziemi, co oznacza: pójście za nim i odkrywanie sensu swojej wiary. W czasie pandemii można więc pielgrzymować by umacniać wiarę, szczególnie przez serce i duszę człowieka. Z tej racji można ten rok przeżywać jeszcze głębiej niż samą pieszą wędrówkę po jakubowym szlaku. Jak najwięcej osób może udać się do źródła, jakim jest spotkanie z żywym Chrystusem. Jest to ważne też dla parafian, bowiem jesteśmy jakubową parafią i jako wspólnota możemy mieć głębszą więź ze świętym Jakubem. Mogę i ja razem z parafianami  tę więź odkrywać wciąż na nowo i rozwijać. Jest to też  sposób budowania naszej chrześcijańskiej tożsamości i bycia kościołem.  Mamy więź ze sobą, tu na ziemi, ale też z tymi, którzy odeszli, by żyli już pełnią życia w Chrystusie.

Za dwa lata będziemy obchodzić 900 lecie powołania biskupstwa lubuskiego 1123-1555. Słyszałem taką opinie, że ks. Piotr Grabowski zasługuje na miano kustosza tradycji dawnego biskupstwa lubuskiego.

Co jest takiego wyjątkowego w historii tegoż biskupstwa, że Ksiądz współorganizował na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat coroczne konferencje naukowe po nazwą Colloquia Lubuskie poświęcone dziejom dawnego biskupstwa? Czy dzisiaj w naszej diecezji zielonogórsko-gorzowskiej powinniśmy nawiązywać, odwoływać się do biskupstwa lubuskiego, poszukiwać w nim naszych korzeni?

Nie czuje się jakimś szczególnym kustoszem, ale moim pragnieniem jest, aby to dziedzictwo nie zaginęło i nie zapomniano o istnieniu średniowiecznego biskupstwa lubuskiego. Są osoby, które bardziej tym dziedzictwem są przejęte, jak np. dr Marek Golemski, który mnie zainspirował do poznania historii biskupstwa a później organizowania wspomnianych sesji naukowych Colloquia Lubuskie. W poszukiwaniu korzeni na tych terenach ważne jest osobiste doświadczenie. Nie pochodzę stąd, ale moi rodzice tu przybyli, ukończyłem tu seminarium i dla mnie ważne było rozpoznać, gdzie mnie Pan Bóg powołał, gdzie ja jestem, co to za miejsce jaką ma historię, czym ono żyje dzisiaj. Warto sobie zadać pytanie, czy w ogóle dzisiaj chcemy znać swoje korzenie, w świecie, który od nich się odcina. Ważne jest, aby każdy z nas chciał znać swoje korzenie i podtrzymywać ich żywotność. Jest to rzeczywistość, którą przyjmiemy albo stracimy, jeśli stracimy i nie będziemy odwoływać się do swoich korzeni, to stracimy wszystko, siebie i swoją tożsamość. Będąc w tej logice to nie jest pytanie czy nawiązywać do  historii biskupstwa lubuskiego, ale jak i  w jaki sposób. Odkrywanie dziedzictwa na którym się tworzy coś nowego, nową jakość to wyzwanie na dziś. Poprzez organizację tych konferencji naukowych nie tylko odkryliśmy na nowo historię, przybliżyliśmy ją mieszkańcom naszego regionu, diecezji, ale też, ufam, ubogaciliśmy dorobek naukowy w tym zakresie. Przypomnę, że dzieje średniowiecznego biskupstwa lubuskiego nie posiadają większej polskiej monografii, jeżeli nie licząc pracy doktorskiej ks. prof. dr hab. Anzelma Weissa z KUL – „Organizacja diecezji lubuskiej w średniowieczu”. Znane są głównie XIX wieczne opracowania niemieckie w przeważającej mierze przestarzałe, choć stanowią podstawę źródłową do badań nad różnymi aspektami dziejów biskupstwa lubuskiego. Powstają także nowe opracowania, ale nie docierają, takie mam wrażenie, do szerszego kręgu odbiorców.

Żeby odnaleźć to dziedzictwo dawnego biskupstwa, trzeba odnaleźć jego serce. Sercem było sanktuarium Matki Bożej w Górzycy. Ciekawa rzecz, że jej postać była wykuta w marmurze (później wykonano kopię w drewnie) i pielgrzymowali do niej pątnicy z Pomorza, Śląska, Łużyc, Polski i Brandenburgii. Rozwijające się sanktuarium nie przetrwało jednak czasu reformacji. 15 czerwca 1551 zniszczono kaplicę z Matką Bożą, a kościół parafialny przyjęli protestanci. Warto zgłębić ten temat w kontekście przeżywania tożsamości katolików, Polaków zamieszkałych na tych terenach w średniowieczu. To także przestroga dla współczesnych. Łatwo utracić dziedzictwo, jeśli nie będzie się odkrywało swojej tożsamości opartej na wartościach religijnych i narodowych. Historia tego miejsca promieniuje przez wieki, bo od kilku lat organizowane są co roku do tego miejsca z Ośna Lub. piesze pielgrzymki pokutne w duchu wynagrodzenia nie tylko za grzechy osobiste, ale za wszelkie zniewagi wobec Matki Bożej, lekceważenia wiary i Kościoła. Od trzech lat mają rangę pielgrzymki diecezjalnej.

W naszych regionalnych gazetach sprzed kilku lat można znaleźć dramatycznie brzmiące tytuły: Na ratunek kościołowi, Trwa akcja ratowania zabytkowego kościoła w Ośnie, Fara w Ośnie Lubuskim odbudowa czy katastrofa, Nasz kościół w Ośnie już nie runie. Sytuacja była bardzo poważna, kiedy ksiądz wraz z wieloma ludźmi podjął szalenie trudne wyzwanie, nie tylko remontu zbytkowego kościoła, ale wręcz jego uratowania przed katastrofą.
Proszę powiedzieć, czy sytuacja była aż tak dramatyczna, jak opisywały gazety i jakie podjęto konkretne działania żeby uratować zabytkową farę.
Rzeczywiście była, z ekspertyzy wynikało, że kościół jest w stanie zagrażającym  katastrofą budowlaną i było to tylko kwestią czasu, kiedy to nastąpi. W przeszłości, takie katastrofy na mniejszą skalę zdarzały się. Ślady widać dzisiaj na murach świątyni i wewnątrz: po przechylonych kolumnach i odchylonej ścianie północnej. Kościół został zbudowany na bardzo niestabilnym gruncie a jego wielkość powodowała, że fundamenty nie były w stanie utrzymać jego ciężaru, zwłaszcza pod wieżą i północną częścią kościoła. Należało je wzmocnić, co też uczyniono, współczesna technologia umożliwia takie działanie. Obrazowo, mogę powiedzieć, że to tak, jak gdyby pod kościołem dla jego wzmocnienia wybudowano 3 – 4 piętra kamienicy. Ale najważniejsze było wielkie zaangażowanie ludzi: parafian, specjalistów, budowlańców, architektów, instytucji, samorządu. Kwestia niezwykle ważna, że znalazły się środki  na ratowanie tego pięknego zabytku.

Prymas Stefan Wyszyński rozumiał pracę, jako służbę bliźniemu, mówił, że praca rozszerza nasze serce i obejmuje naszych bliźnich w duchu miłości ich dusz i ciał, ich dóbr doczesnych i wiecznych.
Księża wykonują często taką wszechstronną pracę; posługa duszpasterska, formacja wiernych, praca społeczna, np. kształtowanie postaw patriotycznych, budowanie świadomości historycznej, wreszcie dbałość o dziedzictwo materialne kościoła. Z perspektywy 35 lat kapłaństwa (niebawem rocznica) jak Ksiądz odnajduje sens swojej pracy?

Praca to dar, który Pan Bóg dał człowiekowi by istniał i się rozwijał. Poprzez pracę człowiek odnajduje siebie i poznaje kim jest i jaki jest sens jego istnienia. Można powiedzieć, że praca sama w sobie jest już sensowna. W perspektywie 35 lat mojego kapłaństwa widzę, że cały czas mogłem i mogę odkrywać żywotność łaski, która Pan Bóg daje, która jest niezależna od okoliczności, która mnie umacnia w przekonaniu, że uczestniczę, jako kapłan w boskich dziełach. Uczestniczę nie tylko odczytując znaki czasu, ale w przekonaniu, że w rękach bożych jest się znakiem czasu. Chciałbym wyrazić radość i wdzięczność wobec wszystkich osób, które uczestniczyły i nadal uczestniczą w tych wszystkich dziełach, realizując swoje powołanie jako świeccy. To co zrealizowane zostało w naszej wspólnocie w ostatnich latach to dzieła żywego kościoła i bez tych ludzi niewiele mógłbym sam uczynić.

Rozmowę przeprowadził  Karol Irmler.