Nieważne – „czy”, ale „komu” i „po co”?

Zawsze przed wyborami uaktywniają się nie tylko partie polityczne, ale także różne   środowiska, które pretendują do miana opiniotwórczych, w tym także te o proweniencji lewicowej czy wręcz lewackiej. Prześcigają się one w straszeniu wyborców wymyślonymi na użytek kampanii zagrożeniami, których usunięcie pozwoli rzekomo uzdrowić „chorą”- jak mówią polską rzeczywistość. Taką według nich jest na przykład finansowanie przez państwo lekcji religii. Pozornie tylko, w gruncie rzeczy chodzi im bowiem o coś więcej, o wyprowadzenie w ogóle religii ze szkół. Bo jak argumentują, rolą szkoły jest uczenie dzieci i młodzieży a nie ich ideologizowanie..(?)

Prowokuje to do postawienia pytania nie tyle o to, czy religia potrzebna jest szkole, bo miałoby ono charakter wyłącznie retoryczny, ale komu ona jest potrzebna i po co? Ksiądz dr Artur Filipiak, podczas ubiegłorocznego spotkania – konferencji, zorganizowanej przez oddział wolsztyński Stowarzyszenia, samorząd i parafię, dla nauczycieli i katechetów, na temat roli „wartości” w procesie wychowania, powiedział, że są na to trzy odpowiedzi. Pierwsza z nich ma charakter historyczno – kulturowy. Znaczy to, że nie da się zrozumieć ani polskiej historii ani kultury, bez wyraźnych odniesień do religii. Co więcej, nie da się ich w pełni poznać, nie odwołując się do wiary całych pokoleń Polaków. Nauczanie religii może w tym procesie poznawania oraz rozumienia naszej historii i kultury, znacząco pomóc.

Druga odpowiedź jest natury społecznej. Jeśli bowiem zadaniem szkoły jest przygotowanie młodych ludzi do życia w społeczeństwie obywatelskim, to obszar religii nie może być z tego przygotowania wyłączony. Uczniowie nawet wątpiący, czy wręcz niewierzący, spotykają się z fenomenem religii na co dzień; mijają kościoły, rozmawiają z wierzącymi rówieśnikami, często wręcz uczestniczą w lekcjach religii. Jeśli więc szkoła nie ma pozostać – jak mówił ksiądz Filipiak, jedynie sztucznie stworzonym pedagogicznym obszarem, oderwanym od rzeczywistego świata, to powinna uwzględniać wymiar religijny.

Trzeci argument za obecnością nauczania religii w szkołach publicznych wiąże się zdaniem wspomnianego z samą istotą człowieczeństwa. Dotyczy bowiem pytania o sens ludzkiej egzystencji. Na wszystkich innych przedmiotach uczniowie dowiadują się jak funkcjonuje świat, w którym przyszło im żyć. Ale żaden z nich nie da odpowiedzi na pytanie, które stawiali już starożytni filozofowie, a mianowicie, skąd przychodzą, dokąd idą i jak np. mądrze wykorzystać czas. O tym mogą się dowiedzieć jedynie na lekcjach religii.

Czas więc najwyższy, aby przeciwnicy tego przedmiotu jasno to sobie uświadomili, a wyborcy idąc na wybory, zastanowili się czy warto na nich zagłosować.

[txt. Włodzimierz Chrzanowski]