Dnia 10 kwietnia byliśmy świadkami uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Nikt odpowiedzialny nie kwestionuje konieczności takiego pomnika. Bo nawet ci, którzy nie podzielają polityki obecnej formacji rządzącej, najbardziej się o pomnik upominającej, uważali – jak się wydaje – że wszystkie ofiary tamtej katastrofy zasłużyły na pomnik niezwyczajny i wyjątkowy wśród polskich pomników. Kwestionowali jedynie sposób załatwiania tej sprawy i miejsce jego usytuowania. Czy tylko oni…?
Oto Jacek Borkowicz w „Przewodniku Katolickim”, nr 14/2018 w artykule „Osiem lat po Smoleńsku”, „wytyka” niejako to, że pomnik smoleński i przyszły pomnik prezydenta przez swoje umiejscowienie na Placu Marszałka Piłsudskiego, gdzie stoi pamiętny krzyż papieski, zrównuje rangą pamięć o Lechu Kaczyńskim z pamięcią o Marszałku i o Janie Pawle II. Tymczasem – jak zauważa z całym szacunkiem dla ś.p. prezydenta – papież zrobił dla Polski (nie mówiąc już o Kościele na całym świecie) znacznie więcej od niego. To samo można powiedzieć o Józefie Piłsudskim, którego pomnik na placu jego imienia stoi jakby trochę wstydliwie schowany… Jak pisze dalej „nie o samo prawo do upamiętnienia tu chodzi, ale o proporcje. A w obszarze symbolicznym, proporcje są niezmiernie ważne, decydują bowiem o kształcie naszej narodowej tożsamości. Nasza historia, ta prawdziwa, jest naszą wspólną własnością. Nie wolno pisać jej na nowo, ustanawiając w trybie urzędowym, nową hierarchię narodowej pamięci…”
Jak się wydaje, Polacy dzielą się dziś na tych przekonanych, że 10 kwietnia doszło do zamachu i tych, którzy są przekonani, że żadnego zamachu nie było. Najwięcej jednak – zauważa Borkowicz – jest takich, którzy niczego w tej kwestii nie są do końca pewni; nie wykluczając zarówno zamachu, jak i zwykłej katastrofy. Osobiście należę do tej ostatniej grupy, ponieważ podobnie jak autor artykułu, uważam, że jest to postawa zdrowego rozsądku, gdyż mimo licznych przypuszczeń, hipotez, a nawet rzekomych „pewników”, wciąż nie mamy pełnej wiedzy na temat tamtego wydarzenia.
Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej – pisze Borkowicz w zakończeniu swego artykułu – „jednych cieszy, innych będzie bolał, a przynajmniej uwierał. Jego obecność w tym miejscu, stała się już jednak faktem, z którym trzeba się pogodzić, myśląc równocześnie o tym, co dalej można zrobić na rzecz zabliźnienia naszych narodowych zranień”.
Fot. Wikimedia Commons
Włodzimierz Chrzanowski